| www.mamcarz.art.pl |

Anegdotyk
niedziela, 27 listopada 2011

ANEGDOTYK

1. Wakacje z nadzieją
2. Kwatera a nawet kwaterka z Himilsbachem
3. Wakacyjna taryfa

Wakacje z nadzieją

Wydaliśmy z Krzysztofem Litwinem książkę poetycką pt. ...jeszcze tańczą ogrody. Zasada tomiku było to, że każdy mój tekst miał jego intrpretację graficzną - czyli coś do poczytania i obejrzenia. Warszawska promocja odbyła się na krotko przed wakacjami w Klubie Księgarza. Wszyscy dopisali, duża frekwencja. Malajkat świetnie czytał, Daukszewicz spełnił się w roli prezentera książki. Ustaliliśmy z Krzysztofem, że promocje Krakowską zrobimy zaraz po wakacjach. Z początkiem lipca byłem w Krakowie i odwiedziłem moją ulubioną księgarnię Akademicką przy ul. św.Anny. Zapytałem o książkę.
- Jeszcze do nas nie dotarła - usłyszałem.
Miałem z soba kilka egzemplarzy - pani obejrzała.
- Bardzo ładnie wydana, moglibyśmy kilka egzemplarzy wziąć.
- To świetnie! A ile?
-Skoro to nowość to może 10.
Po dwóch tygodniach ponownie jęstem w Krakowie, biegnę: do księgarni by zapytać jak wygląda sytuacja.
-Proszę pana to świetnie się sprzedaje, już nie mamy! Niech pan zostawi następną partię.
Zostawiłem następne 10 sztuk z myślą - Ot! Co znaczy Kraków! Tu nawet promocja niepotrzebna. Pod koniec sierpnia ponownie jestem w Krakowie, odbieram pieniądze za książki i jak zwykle wybieram się do Litwina. Siedzimy przy kawie, rozmawiamy i nagle Krzysztof coś sobie przypomina.
- Słuchaj mam do ciebie taką sprawę, jesteś na miejscu w warszawie, pojedż do Bellony i załatw abyśmy mogli kupować naszą książkę po autorskiej cenie. Ciągle wypada mi komuś ją dać, już 20 sztuk kupiłem w Akademickiej przy św. Anny.


Kwatera a nawet kwaterka z Himilsbachem

W latach 80-tych pracowałem w kabarecie działającym przy ZPR-ach w Warszawie. Najbarwniejszą postacią kabaretu był Jan Himilsbach. W miesiącach letnich zwykle występowaliśmy w miejscowościach nadmorskich, trochę pracując, trochę odpoczywając. Ja jako osoba najmłodsza z grupy miałem za zadanie dyskretnie baczyć na to, by Jasiu nie nadwyrężał swojego zdrowia i był sprawny dnia następnego. Był to jeden z pierwszych moich wyjazdów z grupą.
Trasę rozpoczęliśmy w Gdańsku. Zostałem w hotelu Heveliusz zameldowany z Himilsbachem w jednym pokoju. Rozpakowaliśmy się i Jasiu daje komandę.
- Chodź idziemy do baru. Mam na jedno piwo.
- Nie jest źle, nie ma pieniędzy, więc nie przeholuje - pomyślałem.
Schodzimy. W barze zaraz pojawiło się kilka osób z niograniczoną zdolnością finansową i każdy chciał wypić zdrowie z Panem Jankiem, przy okazji ze mną. miałem czuwać nad tym by Himilsbach nie wypił za dużo, ale byłem w sytuacji dość niezręcznej. Nie chciałem zachowywać się gruboskurnie, postanowiłem większość alkoholu spływającego na nasz stolik przyjmować na siebie, by jakoś chronić Janka.
Około godziny drugiej Himilsbach spotkał się (jak się później dowiedziałem) przy windzie z Jurkiem Cnotą.
- Co zjeżdżasz do baru? - pyta Cnota.
- Cały czas jestem. Odprowadziłem tylko Mamcarza, ma strasznie słabą głowę. Kogo mi oni dali do pokoju! - odpowiedział Himilsbach

Taryfa wakacyjna

Po sierpniowym koncercie w amfiteatrze w Miedzyzdrojach powróciliśmy do swojej bazy na campingu Szczecin - Dąbie. Miejsce to miało znakomitą zaletę rekreacyjną, ale jeżeli chodzi o stronę restauracyjną to pod psem a raczej pod flądrą. Członkowie kabaretu w dużej mierze sami coś pichcili, ale jakie były tego efekty żal wspominać.
Wysiadamy z autokaru, pomagam Himilsbachowi wyjść. Janek do mnie mówi:
- Słuchałem dzisiaj jak śpiewasz, mogę cię wziąć do znajomych na kolację - jak masz na taksówkę.
- Coś mam, ale to może wystarczyć tylko w jedną stronę - odpowiadam
- Dobra, jedziemy.
Postój taxi był w pobliżu. Wsiadamy. Miła atmosfera. Okazało się, że jechaliśmy prawie na drugi koniec Szczecina. Ja wyciągam portfel. Janek pyta.
- Ile płacę?
- Nic, panie Janku, ja wożę pana z przyjemnością za darmo - odpowiada taksówkarz
Jestem zadowolony, że mamy pieniądze na powrót. Rzeczywiście kolacyjka była smaczna, z procentami. Po kliku godzinach wracamy. Łapiemy taksówkę. Taryfa nocna, ale jakoś to będzie. Dojeżdżamy. Podobny scenariusz. Ja wyciągam portfel. Janek Pyta.
- Ile płacę ?
Następuje pełne zaskoczenie. Taksówkarz mówi.
- Nic, panie Janku, ja nie tylko pana oglądam, ale przeczytałem pana wszystkie ksiażki.
Po wyjściu Janek powiedział.
- Ale mnie ten facet zaskoczył. Zaraz, zaraz Jurek, ty dzisiaj na taksówkach niezłą kasę zarobiłeś, chodz tu w recepcji dowiemy się. gdzie o tej porze można kupić coś do picia.

wstecz  
stat4u